Badania dowodzą, że naukowe oszustwa są pospolite
Jan Hendrik Schon był młodym niemieckim naukowcem, którego gwiazda podobno już rozbłysnęła. Po szeregu zadziwiających odkryć, w tym plastykowych tranzystorów, nowych nadprzewodników, mikroskopijnych molekularnych przełączników i wielu innych rzeczy, ten 32-letni naukowiec z Bell Labs stał się bożyszczem wielkiej nauki całego świata, jednym z najbardziej obiecujących naukowców wszechczasów. Tymczasem okazuje się, że był oszustem. Jego koledzy naukowcy i czasopisma naukowe, w tym Science, które opublikowały jego sfałszowane prace, zostali ośmieszeni.
Okazuje się, że przypadek Schona nie jest niczym niezwykłym. Południowokoreański specjalista od klonowania Hwang Woo-Suk, który ostatnio zajmował czołówki międzynarodowych mediów, również okazał się oszustem.
Jak podaje magazyn Public Library of Science, w przeglądzie 21 sondaży dotyczących niewłaściwego zachowania naukowców w latach 1986-2005, ponad dwie trzecie badanych oświadczyło, że znają kolegów, którzy dopuścili się „wątpliwych” praktyk, zaś jeden na siedmiu twierdził, że dotyczyło to wynalazków. Tylko nieliczna grupa naukowców – zaledwie 2 procent – przyznała, że osobiście sfałszowali wyniki. Najpopularniejszą wśród oszustów dziedziną jest medycyna, co przypuszczalnie jest skutkiem komercyjnego nacisku na tę branżę.
Podczas gdy system często daje wiarę tym, którzy na to nie zasługują, prawdą jest także, że wielu zasługujących na uznanie zamiast je zyskać często zostaje niesprawiedliwie zniesławionych. Dobrym przykładem tych drugich jest pionier zimnej syntezy dr Martin Fleischmann, który po dwudziestu latach bojkotu i szyderstw został w końcu zrehabilitowany.
(Źródło: Atlantis Rising, nr 77, wrzesień-październik 2009)
Możesz śledzić odpowiedzi do tego wpisu za pomocą RSS 2.0 feed. Możesz leave a response, or trackback z Twojej własne strony.